by Lloyd Sob Lis 21 2009, 23:26
Kruki przeniosły dzieciaka na nosze, które zakryły jego postać niemalże całkowicie plastometalową pokrywą w której umieszczono żel cieplny utrzymujący stałą temperaturę. Niewielkie podajniki spryskały ciało chłopca płynem bacta, a wmontowany system podtrzymywania życia wstrzyknął mu morfinę by zniwelować ból. Według informacji, które podawał sprzęt chłopiec faktycznie był wygłodzony, bardzo słaby, miał skręconą kostkę, złamane kilka kości ręki oraz poważną ranę, której demiurgiem był jeden z klonów. Z żołnierskim posłuszeństwem Kruki załadowały chłopca do ścigacza i zamknęły nosze w specjalnym stelażu. Przez myśl przeszło Lii, że tak opanowaniu i posłuszni ludzie byli są nie tylko dobrymi żołnierzami, ale nadawali by się również na sanitariuszy.
To co zdarzyło się później wstrząsnęło dziewczyną tak bardzo, że straciła na moment przytomność, odchodząc w Mocy gdzieś poza swą świadomość.
Wsiadając do ścigacza poczuła mdłości, silne i nagłe. Coś poderwało ją do góry, choć jej ciało wciąż stało na ziemi. W głowie zabrzmiał jakiś metaliczny dźwięk a następnie poczuła uczucie tak przejmującej złości, że zaciskające się palce na metalowym okryciu pojazdu zajęły się krwią. Ciemność, którą ją ogarnęła była nieprzenikniona, a sącząca się przez nią Moc przerażająca ale i pobudzająca zarazem. Dziewczyna poczuła w tym wszystkim innych użytkowników Mocy, zobaczyła rannych, widziała kobietę w spiętych włosach, z mieczem i takim samym znamieniem jakie sama od niedawna nosiła na czole. Zobaczyła Zabrackiego chłopaka, ciut starszego od niej, emanującego taką Mocą i tak pochłoniętego Ciemną stroną, że mógł on zmierzyć się jedynie z jej mistrzem bądź Darth Talonem. Zobaczyła młodego Cienia, przerażonego, rannego. Wszystkie te obrazy były chwilą, mgnieniem, a jednak wypaliły się gdzieś pod jej czaszką przynosząc silne odczucie niepokoju. Poczuła zapach stęchlizny, chłód podziemi. Po chwili znów stała z jedną nogą w statku, druga na kamienistej drodze.
T-20 doglądał chłopca. Drugi klon, ubrany w czerwony pancerz, z karabinem w ręku i hełmem wpatrywał się w nią.
-Cieniu, co się stało? -Złapał ją za przegub dłoni czując, że napina wszystkie mięśnie.
Wizja, którą miała Lia była realna. Wiedziała to. Podpowiadał jej to instynkt, podpowiadała Moc. Pytanie, co zrobi dalej... zacznie szukać tych wojowników czy może zostanie przy swojej misji nie ryzykując życia swego znaleziska.