Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.


2 posters

    Za garść dolarów [misja]

    Kailen
    Kailen


    Liczba postów : 148
    Join date : 03/06/2009

    Karta Postaci
    Imie i Nazwisko:: Kailen Saar
    Rasa: Catharianin
    Poziom: 1

    Za garść dolarów [misja] Empty Za garść dolarów [misja]

    Pisanie by Kailen Pią Sty 29 2010, 20:26

    Twi'lekanka siedziała w kantynie przyglądając się pijącym. Jeszcze parę tygodni temu pracowała w podobnej spelunie i to jako tancerka. Ale to co działo się tutaj przekraczało wszelkie normy kodeksy etyczne. Larenie żal było tańczących dziewczyn, z drugiej jednak strony cieszyła się, że jej nikt nie zaczepia. Reputacja osoby, która dość dobrze strzela z blastera czasem się przydawała. Tydzień temu sprzedała Czarnym Słońcom nowe technologie z Koreli. Zarobiła na tym garść kredytów. Tak samo dobrze sprzedały się zabawki do konstruowania robotów. Dzięki tamtemu Zabrakowi zarobiła o wiele więcej niż się spodziewała. W mieście dni upływały leniwie, a Twi'lekanka była prawie pewna, że Mężczyzna, którego oszukała, któy w dalszym ciągu się nie przedstawił przybędzie. Był najemnikiem tak jak i ona. Dla kilku kredytów przemierzy pół galaktyki...
    Lavander
    Lavander


    Liczba postów : 31
    Join date : 20/01/2010

    Karta Postaci
    Imie i Nazwisko:: Desil Reveran
    Rasa: Zabrak
    Poziom: 1

    Za garść dolarów [misja] Empty Re: Za garść dolarów [misja]

    Pisanie by Lavander Sob Sty 30 2010, 23:13

    Nadprzestrzeną podróż z Korelii spędził całkiem dobrze i nad wyraz spokojnie. Gdy tylko ustawił koordynaty skoku i wyjścia pozwolił sobie na małą przerwę w pilotażu. W końcu komputery pokładowe spisywały się całkiem nieźle, a on miał co robić. Najpierw postanowił sprawdzić owe zabawki, leżące dotąd na stole do majsterkowania, które okazały się całkiem zręcznym sprzętem, zdecydowanie wartym swojej ceny, nawet, jeśli była ona trochę wygórowana. Gdy doprowadził swoje mechaniczne ramię do porządku był nawet w stanie przysiąc, że sprawuje się ono lepiej, niż dotychczas- działa sprawniej, szybciej reaguje na impulsy i jakby mniej się zacina. Jednak jak naprawdę jest, trzeba było sprawdzić dopiero w akcji. Pretekst do tego bardzo szybko sam sobie wynalazł. Jako, że podróż nadprzestrzenna trochę trwała, nawet na jednym z główniejszych szlaków Galaktyki, można było trochę poćwiczyć swoje umiejętności. Wyjął spod łóżka niedawno zdobyty holokron z zapiskami szkolenia Echanich i ich niespotykaną techniką walki wręcz. Najpierw trochę wykładu, później rzut oka na wyświetlaną postać, a później samodzielne ćwiczenia. Wiedział, że nie bez wprawnego oka nauczyciela nie dadzą mu wyjątkowo dużo, ale za to podszkoli się trochę w arkanach bezpośredniej walki, bez użycia jakichkolwiek broni. Nie zdążył się jednak nawet porządnie spocić, gdy komputer pokładowy zakomunikował koniec podróży. Tą część wolał nadzorować osobiście, bowiem zderzenie z Masą Cienia planety na pewno nie byłoby niczym miłym, ani godnym wspominania. Kiedy wyprowadził statek z nadprzestrzeni powoli zredukował prędkość i zaczął kierować się w stronę kosmicznego portu Mos Eisley. Jakoś nie miał szczególnej ochoty tam lądować, nawet jeśli nie brać pod uwagę niecodziennego zlecenia. Już sama nazwa tego miejsca budziła w nim negatywne skojarzenia. Kiedy delikatnie osiadł na powierzchni planety i zablokował komputery pokładowe dał sobie chwilę czasu na ochłonięcie i po ćwiczeniu i po wejściu w rozżarzoną atmosferą planety. Ubrał się więc powoli, żałując tylko, że jego pancerz nie jest klimatyzowany i zszedł z opuszczającego się właśnie trapu przewieszając karabin przez ramię. Oby to wszystko było warte jego zmarnowanego czasu i paliwa.
    Kailen
    Kailen


    Liczba postów : 148
    Join date : 03/06/2009

    Karta Postaci
    Imie i Nazwisko:: Kailen Saar
    Rasa: Catharianin
    Poziom: 1

    Za garść dolarów [misja] Empty Re: Za garść dolarów [misja]

    Pisanie by Kailen Sob Sty 30 2010, 23:40

    Twi'lekanka podniosła się wyciągając z kieszeni niewielkie urządzenie, które donośnymi piskami domagało się uwagi i wyciągnięcia z kieszeni. Spojrzała na maleńki monitorek i na zbliżającą się kropkę. Już dawno przymocowała nadajnik w statku Zabraka, wiedziała więc, że za parę godzin wyląduje w dokach. Szybko przebrała się w wygodne, aczkolwiek przyciągające spojrzenie ubrania, zatknęła za pasem nie jeden, a dwa pistolety blasterowe. Poprawiła jeszcze leku i po chwili wyszła ze swojego niewielkiego pokoju, aby przywitać mężczyznę na lądowisku. Szła używając maszynki namierzającej, aż znalazła miejsce którego szukała. Usiadła sobie wygodnie na jakichś czekających na rozładunek skrzyniach, patrząc, jak ląduje jego statek. Musiała tak siedzieć dobrą chwilę zanim Dresil wyszedł ze swojej zabaweczki.
    -Witaj dzielny najemniku. Przybyłeś tu w jakimś konkretnym celu? - uśmiechnęła się promiennie, a ów uśmiech tylko uświadamiał ci jedno - tej dziewczynie nie można zaufać.
    Lavander
    Lavander


    Liczba postów : 31
    Join date : 20/01/2010

    Karta Postaci
    Imie i Nazwisko:: Desil Reveran
    Rasa: Zabrak
    Poziom: 1

    Za garść dolarów [misja] Empty Re: Za garść dolarów [misja]

    Pisanie by Lavander Sob Sty 30 2010, 23:51

    Zanim Larena zdążyła dodać cokolwiek do swojego cieplutkiego powitania pocisk z blastera przeleciał milimetry koło jej głowy, wypalając całkiem ładną dziurkę w jednej ze skrzyń za nią. Kto by pomyślał, że strzelając z biodra można uzyskać taką celność. A może właśnie to był jej brak? Może Desil chciał ją pozbawić tym strzałem głowy, albo przynajmniej jednego z lekku? Nadal nie opuszczając dymiącej lufy chłopak zszedł z trapu i z niebezpiecznie wyglądającą minął zbliżał się do niej pewnym krokiem. Krew w nim wrzała, cały czas miał wrażenie, że lepiej byłoby zabić pewną serią z karabinu, a ciało wyrzucić gdzieś w przestrzeni, gdzie nikt jej nie znajdzie. Chociaż, z drugiej strony, kto by szukał?

    - Czego chcesz?

    Warknął, gdy był na tyle blisko, że po strzale pozostałoby coś więcej (albo i mniej, zależy, jak na to spojrzeć), niż tylko dymiąca dziurka w jej torsie. Dziewczyna chyba już zauważyła, ze lepiej się streszczać i nie wkurzać go jeszcze bardziej. Bo w końcu nie wiadomo, do czego mogą być zdolni tacy najemnicy, jak on. Jednak ona raczej bardzo dobrze powinna to wiedzieć i tym bardziej nie powinna owijać w bawełnę.
    Kailen
    Kailen


    Liczba postów : 148
    Join date : 03/06/2009

    Karta Postaci
    Imie i Nazwisko:: Kailen Saar
    Rasa: Catharianin
    Poziom: 1

    Za garść dolarów [misja] Empty Re: Za garść dolarów [misja]

    Pisanie by Kailen Nie Sty 31 2010, 00:05

    Larena schyliła głowę w bok, kiedy tuż obok macki przeleciała wiązka energii. jej twarz o dziwo nie wyrażała emocji. Czyżby nie bała się zupełnie śmierci? Może była chora psychicznie, a może po prostu już dawno pogodziła się ze śmiercią w młodym wieku?
    -Czy to ładnie tak traktować kobietę? Dawno się nie widzieliśmy, spodziewałam się innego powitania. - powiedziała zeskakując ze skrzyni i bezceremonialnie podchodząc do niego, na tyle blisko, by dłonią przesunąć lufę broni w dół - Czego ja chcę? Powinieneś zadać sobie to pytanie. To ty przyleciałeś jak na skrzydłach, kiedy powiadomiłam cię gdzie jesteś. Więc, może dasz się zaprosić na małego kielonka i wyjaśnisz mi cel swojej wizyty?
    Po raz kolejny uśmiech dziewczyny był co najmniej chytry. Bez dalszych słów odwróciła się i poszła w stronę miasta. Obróciła się jedynie raz, przywołując go ruchem palca. Znałeś miasto na tyle, by stwierdzić, że idzie w stronę jednej z kantyn, cieszącej się okropnie złą sławą...
    Lavander
    Lavander


    Liczba postów : 31
    Join date : 20/01/2010

    Karta Postaci
    Imie i Nazwisko:: Desil Reveran
    Rasa: Zabrak
    Poziom: 1

    Za garść dolarów [misja] Empty Re: Za garść dolarów [misja]

    Pisanie by Lavander Nie Sty 31 2010, 04:42

    Wkurzył go jej brak emocji. Powinna była zdenerwować się, odpowiedzieć ogniem, albo przynajmniej najechać na niego. Desil nie lubił takich sytuacji, nie wiedział do końca jak powinien się w nich zachować. Zdecydowanie wolał wyrazistsze postacie i bardziej zdecydowane działania. Kiedy już trochę uspokoił emocje opuścił broń, przewieszając ją znowu przez ramię. Chłodna kalkulacja i logiczne myślenie, wykonane na prędce, gdy podążał za dziewczyną powiedziały mu, że warto przynajmniej wysłuchać jej propozycji. Zawsze może po prostu wyjść, a może dowie się czegoś ciekawego, zdobędzie przydatne informacje, albo ciekawe zlecenie. Nikt wszak nie powiedział, że będzie wobec niej szczery, ze przystanie na wszystkie jej warunki, a przedmiot ewentualnej misji dostarczy Larenie, czy jej mocodawco. Poza tym, ona nie musi o niczym wiedzieć. Dowie się w swoim czasie, o ile będzie na tyle bystra, by zauważyć, że chłopak ja wykiwał. Ale to dopiero w przyszłości, teraz należy wysłuchać co dla niego ma. Wziął znowu głęboki wdech, niejako zmusił się do uspokojenia, wyciszenia i ruszył za nią, choć nie podobała mu się ta okolica. Czy nie można było takich rzeczy załatwiać w jakichś przyjemniejszych miejscach?
    Kailen
    Kailen


    Liczba postów : 148
    Join date : 03/06/2009

    Karta Postaci
    Imie i Nazwisko:: Kailen Saar
    Rasa: Catharianin
    Poziom: 1

    Za garść dolarów [misja] Empty Re: Za garść dolarów [misja]

    Pisanie by Kailen Nie Sty 31 2010, 18:20

    Dopiero po chwili Larena odetchnęła z ulgą. Nie miała pewności jak potoczy się to spotkanie... Nie spodziewała się strzału. No dobra spodziewała się, ale nie tak szybko. Myślała, że najpierw będzie się z nią kłócił, oskarżał o kradzież i porzucenie w miejscu zbrodni. Wszystko toczyło się inaczej niż chciała i musiała ponownie odzyskać inicjatywę, zanim będzie za późno. Prowadziła go jak najszybciej do kantyny. Może tam, po kilku głębszych da się namówić na przyjęcie zlecenia. Dość... hmm nietypowego zlecenia.
    Weszła do kantyny jako pierwsza, usiadła przy stoliku, który stał najbliżej sceny. Wiedziała, że na Koreli podobne miejsce było jego ulubionym. Podniosła rękę, a po chwili podszedł do niej barman. Zamówiła podwójny sok z jumy dla Desila i jakiś tani koktajl dla siebie. Kiedy wszedł do budynku, drinki już stały na stole.
    Pociągnęła ze słomki porządny łyk napoju po czym zapytała:
    -I jak tam narzędzia? Sprzedałeś je już, czy zostawiłeś do celów prywatnych? Ach w sumie, to nie jest ważne. Nie rozpamiętujmy w nieskończoność błędów z przeszłości... Jak minęła podróż?
    Lavander
    Lavander


    Liczba postów : 31
    Join date : 20/01/2010

    Karta Postaci
    Imie i Nazwisko:: Desil Reveran
    Rasa: Zabrak
    Poziom: 1

    Za garść dolarów [misja] Empty Re: Za garść dolarów [misja]

    Pisanie by Lavander Nie Sty 31 2010, 19:06

    Zauważył chwilę zawahania u dziewczyny co było mu wyjątkowo na rękę. Już nie będzie taka pewna siebie, a on będzie mógł przejść częściowo inicjatywę, a z czasem może nawet przejść do kontrofensywy. Zastanawiał się, jak dowiedziała się o tym, że właśnie wylądował. Bo chyba raczej nie czekała cały czas w kosmicznym porcie tylko po to, by cieplutko go powitać po przylocie. Szedł zaraz za nią, prowadzony do kantyny, rozglądał się jednak uważnie, jak i dyskretnie, czy nie ma ogonów, ani czy Larena nie ma towarzystwa, które zajęłoby się nim, gdyby sytuacja stała się zbyt niebezpieczna. Gdy siadł przy stoliku razem z nią nawet nie rzucił okiem na tancerki. Wiedział, że mogą być nawet ciekawe, regularnie zmieniane, ale nie po to tu teraz przecież przyszedł. Rzucił okiem na drinka postawionego przed nim, a później z pytającą pogardą na Twi'lekankę. Czy ona naprawdę sądziła, że on to wypije? Absolutnie nie miał zamiaru nachlać się przy niej i stać się zbyt wylewnym. Poza tym, całkowicie jej nie ufał, a mogła przecież coś dosypać, zanim jeszcze doszedł.

    - Zapewne pytasz z czystej kurtuazji, bo jak sądzę, gówno cię to obchodzi. Powiesz mi w końcu czego chcesz?

    Zapytał z nieco udawanym znudzeniem odchylając się na krześle i przesuwając karabin pod ręką tak, by w każdej chwili mógł błyskawicznie po niego sięgnąć. W końcu znajdowali się w Mos Eisley, a tu nigdy nie wiadomo, co się wydarzy...
    Kailen
    Kailen


    Liczba postów : 148
    Join date : 03/06/2009

    Karta Postaci
    Imie i Nazwisko:: Kailen Saar
    Rasa: Catharianin
    Poziom: 1

    Za garść dolarów [misja] Empty Re: Za garść dolarów [misja]

    Pisanie by Kailen Nie Sty 31 2010, 19:39

    -Widzę, że od razu przechodzimy do konkretów... Podoba mi się to. - uśmiechnęła się drapieżnie. - Nie chce ci się pić? A może boisz się, że ci czegoś dosypałam?
    Podniosła jego szklankę upijając spory łyk.
    -Po co miałabym cię likwidować? Wtedy nie mógłbyś mi pomóc z pewnym zleceniem. - postawiła jego szklankę na stole, popychając ją w kierunku Zabraka.- Sprawa jest dość prosta. Właściciele niewielkiego magazynu poszukują kilku strażników. Ostatnio na budynek rozpoczęły się zmasowane ataki Huttów. Te bydlęta najwyraźniej myślą, że wewnątrz jest coś wartościowego. Naszym zadaniem, o ile się zgodzisz, będzie ochrona owego magazynu. Myślę, że nie będzie to trudne zadanie. Na dachu są dwie wieżyczki obronne, więc będziemy mogli trzymać ich na odległość. Oprócz tego, będzie z nami pracowała druga para - oni się zajmą nocną zmianą my dzienną. Magazyn ma być chroniony tydzień, za każdy dzień dostaniemy 70 kredytów z zapewnionym noclegiem i jedzeniem. No więc co ty na to, partnerze?
    Powiedziała wyciągając dłoń w jego kierunku.
    W międzyczasie do ich stolika przyszedł jakiś nieznany ci Twi'lek i zaczął mówić coś Larenie w niezrozumiałym języku jej rasy. Kiwnęła kilka razy głową, cały czas spoglądając na Ciebie.
    -Mamy kłopoty. Mówi, że jego znajomy kiedyś cię spotkał. Kazał przekazać, że jesteś mu winien pieniądze za statek... - Larena spojrzała na ciebie podejrzliwie. -Wiesz o co mu chodzi?
    W tej samej chwili Twi'lek wyciągnął pistolet blasterowy...
    Lavander
    Lavander


    Liczba postów : 31
    Join date : 20/01/2010

    Karta Postaci
    Imie i Nazwisko:: Desil Reveran
    Rasa: Zabrak
    Poziom: 1

    Za garść dolarów [misja] Empty Re: Za garść dolarów [misja]

    Pisanie by Lavander Sro Lut 03 2010, 18:59

    Nadal nawet nie sięgnął po drinka. Nie chodziło nawet o otrucie, bardziej o coś, co rozwiązałoby język, czy jakoś inaczej wpłynęło na chłopaka, niezbyt korzystnie z jego punktu widzenia. Powstrzymał się jednak od jakichkolwiek uwag, nadal patrząc z pewnym politowaniem na kobietę próbującą zapewnić go, że wszystko w porządku. Zdziwił się też, że tak szybko i wylewnie zaczęła mu opowiadać o zleceniu. Czyżby to, czego dosypała mu do napoju tak szybko zaczęło działać? A może to on upiła się swoim drinkiem. Huśtając się na odchylonym krzesełku i broń nadal mając w pogotowiu, tak na wszelki wypadek po prostu słuchał nie przerywając jej i pozwalając, by w spokoju dokończyła opisywanie swojej wspaniałej misji. Już miał zapytać, gdzie jest w tym wszystkim haczyk, bo wydawało się to za proste, gdy na scenie pojawił się kolejny Twi'lek. Desil niby nie miał nic do obcych, ale co za dużo, to niezdrowo, szczególnie na tak małej powierzchni i jednej rasy. Oni zawsze coś kombinują... Kiedy Larena przetłumaczyła mu słowa nieznajomego nawet nikt nie miał szans na rekcję. Zabrak błyskawicznym ruchem uniósł karabin i szybkim, celnym strzałem posłał przybysza na ziemię, na tyle skutecznie, by tamten się już nie podniósł. Nigdy.

    - Nie mam zielonego pojęcia, o co mogło mu chodzić.

    Powiedział zaraz po tym z rozbrajająco niewinną miną. I w zasadzie mówił nawet prawdę. Niezbyt wiedział o jakie pieniądze chodzi, w końcu statek dostał, a nic od nikogo nie pożyczał. Miał jednak głupie wrażenie, że coś jest nie w porządku. Takie wrażenie niby miał zawsze, ale teraz wydawało się jakby trochę silniejsze. Wstał więc z barowego krzesła i broń cały czas mając w gotowości bez słowa ruszył w stronę wyjścia. Musiał sprawdzić, czy coś złego nie dzieje się z jego statkiem. W końcu z takimi, jak ten martwy na ziemi nigdy nic nie wiadomo, a ostrożności nigdy za wiele.

    /*Wybacz, jeśli pokrzyżowałem Ci plany zabijając go, ale nie mogłem inaczej, gdy przypomniała mi się scena z Hanem Solo i Greedo. xD' Jeśli jednak musisz, edytuj mój post.*/
    Kailen
    Kailen


    Liczba postów : 148
    Join date : 03/06/2009

    Karta Postaci
    Imie i Nazwisko:: Kailen Saar
    Rasa: Catharianin
    Poziom: 1

    Za garść dolarów [misja] Empty Re: Za garść dolarów [misja]

    Pisanie by Kailen Sro Lut 03 2010, 19:33

    Twi'lekanka spojrzała na ciebie najwyraźniej zaskoczona. Patrzyła jak obcy osuwa się na ziemię zanim jeszcze zdążył do końca wyciągnąć broń. Po chwili dziewczyna kiwnęła ręką do barmana, dając mu znać żeby sprzątnął z ziemi ciało. Podeszła szybko do kasy i zapłaciła, a już po chwili wybiegła za Desilem na ulicę.
    -Możesz mi wyjaśnić, dlaczego do cholery zabiłeś tamtego Twi'leka? Znaczy wiem, że w ciebie celował, ale był ze Słońc! - wymówiła nazwę organizacji dziwnym łamiącym się głosem.- Zanim kolejny raz strzelisz bez powodu, mógłbyś mnie poinformować? Wtedy opuszczę twoje towarzystwo nie narażając swojej skóry bardziej niż zwykle...
    Po chwili zamilkła i szła za nim pół miasta, zanim trafili ponownie do doków. Jego statek stał dalej na miejscu, nie naruszony. Ale... Zobaczyłeś młodego, możesz 10 letniego chłopczyka, stojącego od zewnętrznej strony kokpitu. Może samo dziecko by cię nie zdenerwowało. Chłopczyk trzymał w ręce buteleczkę z lakierem. Sprayem rozprzestrzeniał po metalu grubą warstwę różowej farby. Kiedy podszedłeś bliżej, zobaczyłeś że dziecięcy bohomaz przedstawia, a raczej miał przedstawiać Zabraka z pistoletem blasterowym w ręce. Dziecko obróciło się w twoim kierunku z przerażeniem wypisanym na rumianej buzi.
    -Za obraz należą się trzy kredyty - mruknął mały wyciągając w twoją stronę pulchną rączkę. Larena uśmiechnęła się pod nosem klękając przy małym "ludziu". Zapytała go o konto i przelała na nie kilka drobnych. - A teraz zmiataj do domu, zanim ten pan wpadnie w furię.
    Lavander
    Lavander


    Liczba postów : 31
    Join date : 20/01/2010

    Karta Postaci
    Imie i Nazwisko:: Desil Reveran
    Rasa: Zabrak
    Poziom: 1

    Za garść dolarów [misja] Empty Re: Za garść dolarów [misja]

    Pisanie by Lavander Sro Lut 03 2010, 20:31

    Desil jakoś nie miał powodu, żeby przejmować się tamtym zabitym Twi'lekiem, nawet, jeśli należał do BlackSun. Organizacja organizajcą, ale chyba nie będą się przejmować utratą mało znaczącego pionka? W końcu codziennie dziesiątki takich chcą się przyłączyć, by wieść życie chociaż trochę ciekawsze, do tego zwykłego i szarego na którejś z planet Zewnętrznych Rubieży.

    - Ok,masz rację. Nie powinienem był go od razu zabijać. - Powiedział nawet nie odwracając się podczas szybkiego marszu w stronę statku. - Mogłem go najpierw trochę potorturować i wyciągnąć jakieś informacje. -

    Dodał po chwili, co pewnie nie ucieszyło Larenę. Jego przemyślenia nagle przerwał widok małego człowieka marzącego coś po jego statku. Desil nie był rasista, ale w tym momencie krew się w nim zagotowała i na chwilę stał się ogromnym zwolennikiem ograniczenia ekspansji ludzi w galaktyce. A oni śmią narzekać jeszcze na inne rasy. Nawet te "prawie ludzkie". Zadufane w sobie pierdoły. Dzieck omiało szczęście, że do akcji wkroczyła towarzysząca mu najemniczka, bo pewnie on nie pohamowałby się tak łatwo, jak ona.

    - Gdzie jest ten magazyn?

    Rzucił jakby od niechcenia obchodząc statek dookoła, uprzednio sprawdzając, jak trudno będzie zmyć ten malunek z burty statku. Sprawdził wszelkie zakamarki "Red Eagle", upewniając się, że nikt z jego potencjalnych "wierzycieli" nie zamontował mu żadnego nadajnika. Nie czekając na odpowiedź wszedł do środka i zrobił to samo od wewnątrz. Teraz tylko trzeba będzie pamiętać o zmianie haseł i kodów startowych na o wiele dłuższe i cięższe. A jeśli tylko będzie okazja i oprogramowania na bardziej bezpieczne i pewniejsze.
    Kailen
    Kailen


    Liczba postów : 148
    Join date : 03/06/2009

    Karta Postaci
    Imie i Nazwisko:: Kailen Saar
    Rasa: Catharianin
    Poziom: 1

    Za garść dolarów [misja] Empty Re: Za garść dolarów [misja]

    Pisanie by Kailen Sro Lut 03 2010, 21:23

    Twi'lekanka spojrzała na niego, robiąc groźną minę.
    -Co, dziecko też byś zabił? Swój gniew zostaw dla Huttów. W magazynie będziesz mógł powystrzelać dowolną liczbę osób... - pokiwała zdenerwowana głową. - Jesteś taki popędliwy. Co by ci dało torturowanie tamtego gościa? Satysfakcję? Zachowujesz się jak typowy łowca głów... - marudziła dalej. - Nie ten malunek jest praktycznie nie do zmycia. Możesz próbować do woli, ale farba nie zejdzie. Musiałbyś kupić specjalny rozpuszczalnik do farb. A jest dostępny tylko w kilku sklepach.
    Dziewczyna weszła za nim na statek, rozglądając się. Wprawdzie już tu kiedyś była i obeszła statek bardzo dokładnie, ale mógł przecież coś zmienić. Najwyraźniej nie znalazł jeszcze pluskwy schowanej w jednym z narzędzi, które mu zostawiła... Zresztą była ukryta tak głęboko i porządnie, że ciężko byłoby mu cokolwiek znaleźć. Dziewczyna uśmiechnęła się do siebie, patrząc jak szuka potencjalnych robali na ścianach i w najbardziej oczywistych miejscach. Nie miała zamiaru uświadamiać mu, gdzie mógłby znaleźć pluskwy. Sama dopatrzyła się trzech.
    Po krótkiej chwili poszła w stronę kokpitu, usiadła na jednym z foteli wywalając nogi do góry, na jakieś urządzenie. W międzyczasie jej dłoń powędrowała do kieszeni i podała Zabrakowi malutkie urządzenie do którego wgrane były potrzebne koordynaty.
    -Jak dolecimy obudź mnie..- powiedziała przeciągając się w fotelu, a chwilę później po prostu zasnęła.
    Po paru godzinach poszukiwań, wylądowałeś na dachu magazynu. Budynek, zbudowany z podobnego do betonu materiału wydawał się bardzo solidny. Wydawało się, że obrona nie będzie aż taka trudna. po przeciwległych stronach dachu, w wieżyczkach siedziała para - kobieta Nimbanel i mężczyzna Ortolan. Zastanawiało cię, co słoniowata istota, najpewniej muzyk robi w takim miejscu. Kiedy tylko wydostałeś się ze statku obcy podeszli do ciebie.
    -Ty pewnie jesteś jednym z tych, którzy mają nam pomóc w obronie magazynu... - powiedziała kobieta patrząc na niego podejrzliwie. Po chwili jednak pokazała ci niewielki schody w dół. - Tamtędy dostaniesz się do sypialni. Są tylko dwa łóżka, ale mamy różne zmiany, więc będziemy się zamieniać. My pracujemy w dzień, wy będziecie harować po nocy.- obca uśmiechnęła się - Ale za takie wynagrodzenie, chyba się opłaca, prawda?
    Lavander
    Lavander


    Liczba postów : 31
    Join date : 20/01/2010

    Karta Postaci
    Imie i Nazwisko:: Desil Reveran
    Rasa: Zabrak
    Poziom: 1

    Za garść dolarów [misja] Empty Re: Za garść dolarów [misja]

    Pisanie by Lavander Pon Lut 08 2010, 01:46

    Jakoś mało ucieszyła go opcja szukania specjalnego rozpuszczalnika, żeby zmyć te bohomazy. No i nawet nie miał zamiaru szukać go tutaj- produkty z tej planety jeszcze wypaliłyby mu dziurę w burcie i miałby trochę większe zmartwienia, niż te natury wizualnej. Zirytowanym fuknięciem odpowiedział na kąśliwe uwagi dziewczyny. Mówiła, jakby sama nigdy nie miała nikogo na "przesłuchaniu" dotyczącym jakiejś ważnej sprawy. Dziwne dziewczę. Dopatrzył się niestety kilku nadajników, które jednak po usunięciu nie zostały przez niego zniszczone, ale tylko definitywnie dezaktywowane. W końcu mogły się jeszcze kiedyś przydać.
    Kiedy wrócił do kokpitu miał usilną ochotę szarpnięcia nóg dziewczyny i zwalenia ich z powrotem na ziemię, ale jakoś się powstrzymał, w zasadzie nie mając pojęcia jak i czemu. Po prostu cicho siadł na swoim fotelu i zaczął wprowadzać podane przez nią koordynaty. Oczywiście nie obudził jej, gdy dolecieli na miejsce, lecz sam wyszedł na spotkanie drugiej pary, która miała pilnować tego miejsca. Cholera, dlaczego to nie mogli być jacyś Mandalorianie, czy ktoś w tym stylu, a nie znowu totalne pierdoły, którym pewnie trzeba będzie dziesiątki razy ratować dupę i to wcale nie na swojej zmianie? Z moną wyrażającą jedynie totalne politowanie wysłuchał, co mieli do powiedzenia, nawet nie kłócąc się o warunki umowy, które były nieco inne, niż te przedstawione przez Larenę. Po krótkim przemyśleniu sytuacji doszedł bowiem do wniosku, że biorąc pod uwagę gorący klimat tej planety, palonej cały dzień przez podwójną gwiazdę praca w nocy będzie mniej wyczerpująca. O ile dostaną noktowizory, czy coś w tym stylu, bo ani Zabrakowie, ani Twi'lekowie w ciemności zbyt dobrze nie widzą.
    Na propozycję przespania się na łóżku w magazynie fuknął tylko z pogardą i obrzydzeniem, mającymi wyrażać niechęć do dzielenia posłania z przedstawicielami ich ras. Zamiast tego zszedł tylko na dół, zrobił kilka rundek naokoło, oglądając co mają ochraniać i wrócił na swój statek,dalej nie budząc dziewczyny. Sam jednak nie miał ochoty spać, więc zabrał się na majsterkowanie. I tak już jakiś czas temu miał zacząć budowę małego robota zwiadowczego, a teraz, skoro i tak jest uziemiony i ma cały dzień wolny, okazja jest wyśmienita.
    Kailen
    Kailen


    Liczba postów : 148
    Join date : 03/06/2009

    Karta Postaci
    Imie i Nazwisko:: Kailen Saar
    Rasa: Catharianin
    Poziom: 1

    Za garść dolarów [misja] Empty Re: Za garść dolarów [misja]

    Pisanie by Kailen Pon Lut 08 2010, 02:20

    Kosmici przyglądali się Zabrakowi, kiedy chodził dumny jak paw dookoła budynku. Kiedy wróciłeś na dach, pan "słoniowaty" zagadnął do ciebie bełkocząc coś, w jemu tylko znanym języku. Na migi pokazywał ci wieżyczkę i wzruszał ramionami. Chyba nie za bardzo wiedział, jak obsługiwać to cholerstwo...
    Kiedy tylko wróciłeś na statek i zacząłeś majsterkować, zauważyłeś, że do konstrukcji robota brakuje ci kilku istotnych części, które jednak będziesz w stanie zakupić w Mos Eisley, kiedy po tygodniu pracy wrócicie z kieszeniami pełnymi kredytów. Jednak z pewnością mogłeś zacząć konstrukcję obudowy i czegoś na wzór pilota sterującego. Lepiej przecież zacząć od czegoś prostego, a potem ulepszać. Łączyłeś kolejne części, aż powoli robocik zaczynał przybierać określonych kształtów.
    Po kolejnej godzinie pracę przerwała ci Larena, wchodząc do warsztatu. Najwyraźniej czuła się na statku jakby była u siebie. Podeszła do ciebie, oparła brodę na twoim ramieniu, sprawdzając co robisz.
    -Czemu mnie nie obudziłeś, już późno a dolecieliśmy przecież dawno!Konstruujesz robota? Po co ci takie coś? Chcesz kogoś śledzić? - Twi'lekanka zasypała go kolejnym gradem pytań. A po co, a dlaczego? Modliłeś się już żeby skończyła swoją nudną mantrę. Wtedy właśnie rozległo się nieśmiałe pukanie w kadłub. Po chwili do środka weszła Nimbanka z dwiema parami noktowizorów w łapach.
    -Przepraszam, że państwu przeszkadzam, ale już czas zmiany warty. Musicie zająć wasze stanowiska na wieżyczkach. -Uśmiechnęła się przepraszająco i niemal natychmiast wyszła, zostawiając na blacie noktowizory. Larena głośno wzdychając poszła za nią, udając się w stronę dachu. Wsiadła na fotel, łapiąc za stery. Strzeliła dla próby w ziemię. Z pewnością działko miało niezłą siłę rażenia! Próbowała zmienić ustawienie wieżyczki i wtedy..
    -O cholera, są przymocowane na stałe! Nie da się ich nawet przesunąć! CO mamy robić? nakłaniać Huttów, żeby stanęli prosto w linii strzału?- Larena westchnęła. Szykowała się ciężka noc.
    Lavander
    Lavander


    Liczba postów : 31
    Join date : 20/01/2010

    Karta Postaci
    Imie i Nazwisko:: Desil Reveran
    Rasa: Zabrak
    Poziom: 1

    Za garść dolarów [misja] Empty Re: Za garść dolarów [misja]

    Pisanie by Lavander Pon Lut 08 2010, 03:37

    Totalnie olał słoniowatego gościa. Nie miał absolutnie najmniejszej ochoty rozszyfrowywać jego bełkotu i pomagać mu w czymkolwiek. Co z niego za najemnik, skoro nie potrafi obsłużyć takiej rzeczy?
    Dodatkowo nie ucieszył go fakt braku kilku rzeczy. Był przecież przekonany, że zebrał już wszystko, czego będzie potrzebował. Jednak szansa wykorzystania nowych zabawek prawie zniwelowała efekt niezadowolenia. Spisywały się świetnie. Szkoda tylko, że nie miał ich więcej, co w zasadzie było absolutną wina Lareny. Ech, trzeba będzie się jej za to sowicie odpłacić, jednak wszystko w swoim czasie. Zemsta najlepiej smakuje na zimno. Dlatego też zirytowanym milczeniem zbywał wszystkie jej pytania, a przybycie obcej powitał z zaskakującym nawet jego samego uśmiechem i wdzięcznością. Pozwolił nawet Twi'lekance iść przodem, byleby tylko nie musieć słuchać jej paplania nad głową. Był już na trapie, gdy usłyszał jej żałosny głosik skamlący coś o nieruchomych wieżyczkach. Westchnął głośne wracając z powrotem na statek Dwoma skokami znalazł się w kokpicie, gdzie z pozycji strzelca wysunął pod pokładem działko strzelnicze. Niby nic okazałego, podwójne ciężkie blastery na wysięgniku nie mogły nawet konkurować z uzbrojeniem latających kanonierek, ale jak na lekki frachtowiec dawały radę. Schodząc znowu na dół rozmontował trzymany w ręku noktowizor na dwa, oddzielne okulary. Jeden z nich został przymocowany do kamery na działku, przekazującej obraz do stanowiska strzelca. Dzięki tej małej modyfikacji możliwe będzie używanie jej także w nocy, gdy będzie prawdopodobnie najbardziej potrzebna.

    - Hej, masz jakiekolwiek pojęcie o pilotażu, albo strzelaniu z działek?

    Zapytał na tyle głośno, by mieć pewność, że go usłyszała, gdy wchodził na statek. Wieżyczki stacjonarne na dachu mogli sobie dziś darować- użyją czegoś bardziej mobilnego i zdecydowanie wysublimowanego. Gdy Desil tylko znalazł się na siedzeniu pilota rozpoczął sekwencję startową- nie miał zamiaru, by kody startowe jego statku wpadły w łapy Lareny. Ot tak, dla bezpieczeństwa.
    Kailen
    Kailen


    Liczba postów : 148
    Join date : 03/06/2009

    Karta Postaci
    Imie i Nazwisko:: Kailen Saar
    Rasa: Catharianin
    Poziom: 1

    Za garść dolarów [misja] Empty Re: Za garść dolarów [misja]

    Pisanie by Kailen Wto Lut 09 2010, 14:34

    Larena po chwili znalazła się na statku. przyglądając się, jak wpisujesz kody startowe.
    -Co, misja już ci nie pasuje i zamierzasz uciec? - Dziewczyna uśmiechnęła się ironicznie pod nosem.Wtedy jednak usłyszała jego pytanie i poprawiła ze zniecierpliwieniem lekku. - No cóż pilot ze mnie żaden, ale strzelać każdy głupi potrafi... Co chcesz bronić się z pokładu? Hmm właściwie nie jest to zły pomysł!
    Twi'lekanka podbiegła szybko do kokpitu zajmując wolne miejsce. -To co masz zamiar tak latać całą noc w kółko? A jak zaśniesz za sterami?- pokiwała głową ze zdenerwowania. Tym razem wydawała się odrobinę przestraszona, przez co mówiła mniej niż zwykle.- Tylko bardzo cię proszę nie narób jakichś głupot i nie wleć w ścianę magazynu, dobrze? Jestem zbyt młoda żeby umierać...
    Pierwsza noc była bardzo spokojna. Statek powoli dryfował nad magazynem rejestrując wszystko drodze. Czułeś dość duże zmęczenie - nie spałeś już prawie 24 godziny kiedy rankiem wylądowaliście na dachu, aby pozostali mogli was zastąpić. O ile Larena dalej miała dużo sił na zasypywanie cię pytaniami - w końcu spała kilka godzin, zanim dolecieliście, o tyle ty marzyłeś jedynie o wygodnym, ciepłym łóżku. Skoro nie chciałeś schodzić do magazynów, ilość miejsc do spania została ograniczona... Zwłaszcza, że Larena również nie chciała opuszczać pokładu...
    Kolejne dni również mijały cicho i spokojnie. Można było powiedzieć, że obecnie odbywacie płatne wakacje na odludnej, pustynnej planecie. Problematyczne jednak okazało się jedzenie, gdyż jego ilość malała w zastraszającym tempie. Widziałeś kilkukrotnie jak słoniowaty uciekał ze spiżarni z czymś w łapach. Wszyscy z dnia na dzień stawali się coraz bardziej rozdrażnieni, niewyspani i głodni. Poza tym ta ciągła cisza i brak jakiejkolwiek aktywności ze strony przeciwników po prostu przerażały.
    Lavander
    Lavander


    Liczba postów : 31
    Join date : 20/01/2010

    Karta Postaci
    Imie i Nazwisko:: Desil Reveran
    Rasa: Zabrak
    Poziom: 1

    Za garść dolarów [misja] Empty Re: Za garść dolarów [misja]

    Pisanie by Lavander Sro Lut 10 2010, 23:41

    Pierwsza noc minęła nad zwyczaj spokojnie, aż za spokojnie, lecz nie zaniepokoiło to chłopaka. Lepiej dla nich. Nie napracują się zbytnio, odpoczną, zrelaksują i na dodatek dostaną za to pieniądze. Żyć, nie umierać. Prawie, jak przywódcy syndykatów- trochę się pokręci to tu, to tam, coś porobi, a jest z czego żyć.
    Miał też kiedy popracować nad swoim nowym droidem, chociaż i tak nie miał szans go ukończyć teraz. A szkoda, można by wypróbować go od razu, poprawić ewentualne błędy, czy usprawnić niektóre systemy. Po kilku poprawkach sterowania zdecydował się dodać generator pola maskującego do listy zakupów. O ile znajdzie jego miniaturową wersję, albo przerobi standardową.
    Jedzenie natomiast, którego pozornie było dość mało nie przerażało Desila, nawet, jeśli do szybkiego ubywania przyczyniał się niebieskoskóry jegomość, z którego nawiasem mówiąc Zabrak miał ochotę zrobić sobie dywan w sypialni, z niewyjaśnionych do końca przyczyn. "Red Eagle, jak przystało na statek najemnika, łowcy nagród, a także od przypadku do przypadku przemytnika, posiadał kilka bardzo dobrze zakamuflowanych schowków w różnych częściach statku, trzymanych oczywiście w ścisłym w sekrecie przed Lareną i nieużywanych, gdy tylko mogła być w pobliżu. IOch zawartość, prócz kontrabandy stanowiły spore zapasy żywieniowe na czarną godzinę, więc głód mu nie groził.
    Miejsce do spanie też nie stanowiło problemu. Trzy piętrowe łóżka w osobnych kajutach dawały wystarczająco dużo miejsca, by nie musiał oglądać, ani, co gorsze, słuchać tej Twi'lekanki przynajmniej podczas snu. Snu, który wykorzystał też do przeszukania jej osobistych rzeczy, gdy ona oddawała swe ciało i umysł w objęcia Morfeusza.
    Kailen
    Kailen


    Liczba postów : 148
    Join date : 03/06/2009

    Karta Postaci
    Imie i Nazwisko:: Kailen Saar
    Rasa: Catharianin
    Poziom: 1

    Za garść dolarów [misja] Empty Re: Za garść dolarów [misja]

    Pisanie by Kailen Sob Lut 13 2010, 00:13

    Bagaż Lareny przypominał bardzo damską torebkę. W środku oprócz ubrań, zmiennej pary butów i kilku kosmetyków znajdowało się kilka tanich i prostych narzędzi takich jak elektryczny śrubokręt, a także kilka batoników nisko kalorycznych (czyżby Twi'lekanka uznała, że musi schudnąć kilka kilo?). W środku nie stwierdziłeś obecności żadnych pieniędzy, biżuterii, czy czegokolwiek wartościowego. Wydawało ci się, a właściwie byłeś pewien, że dziewczyna już śpi, więc zdziwiło cię pytanie dochodzące z jednego z łóżek
    -I co znalazłeś to, czego szukałeś?

    - Nie miałaś spać?
    Zupełnie nie przejął się tym, że właśnie został przyłapany na przeszukiwaniu czyjegoś bagażu. Poza tym, ona tez nie była mu dłużna- nie tylko kiedyś włamała się na jego statek, ale też pewnie rzuciła okiem to tu, to tam, zostawiając zapewne coś od siebie. Oj, trzeba będzie dokładnie przeszukać statek, jak tylko się jej stąd pozbędzie. Może zarobioną tu kasę zainwestuje właśnie w lepsze zabezpieczenia, by coś takiego nie miało już miejsca w przyszłości.
    Odszedł jednak od przeszukiwanej torby i jak gdyby nigdy nic wrócił do ładowni, gdzie miał swój stół do robótek ręcznych i zabrał się z powrotem za swojego droida


    Dziewczyna przymrużyła oczy, patrząc jak sprawnie umyka w kierunku ładowni.
    -Jak chciałeś batonika, mogłeś powiedzieć – zawołała za nim, pogrążając się we śnie. Minęło może pół godziny, kiedy usłyszałeś ogromny huk, jak wystrzał z działa. Zatrzęsło całym statkiem, a odgłosy strzałów stały się niemal nie do zniesienia. Między nimi można było dosłyszeć dzikie zawołania ludzi pustyni – najwidoczniej miejscowi Huttowie nie mieli zamiaru atakować sami – wysłali bandę najemników. A któż jest tańszy od ludzi pustyni, którzy zrobią wszystko dla skraplaczy i kilku najtańszych urządzeń? Larena wbiegła do maszynowni.
    -Chyba trzeba się zabierać do roboty…- mruknęła kierując się w stronę kokpitu

    A więc jednak robota sama przyszła, trochę późno, ale zawsze. W sumie mogła wcale nie przychodzić, albo przyjść w dzień, gdy zmianę miała tamta pierdołowata para, ale co zrobić, sami przecież nie wybieramy sobie pory na takie rzeczy. Desil całkowicie niechętnie, bardziej z przymusu podniósł tyłek i wstał od stołu, biorąc leżący pod ręką karabin, do którego przymocował drugi z okularów noktowizora, robiący teraz za lunetę, na wypadek, gdyby trzeba było użyć go nocą.
    - No to zabieramy się do roboty...
    Mruknął zajmując soje miejsce przy kokpicie pilota, a miejsce strzelca pozostawiając wolne dla Lareny. Odpalił silniki i wznosząc czekał, aż guzdrająca się dziewczyna zajmie swoje miejsce, podnosząc w tym czasie osłony. Przezorny zawsze ubezpieczony, jak to mawiają, a lepiej nie ryzykować utrata statku.

    Dziewczyna bynajmniej się nie guzdrała. Szybko zajęła swoje miejsce w kokpicie łapiąc za stery działka. Strzeliła dla próby w dach magazynu. Na betonowej powierzchni pojawiła się czarna smołowata plama. Uśmiechnęła się do siebie pod nosem, mówiąc:
    -Zacznijmy zabawę!- mruknęła szukając wzrokiem przeciwników.
    Po chwilę pokierowałeś statek w dużą grupę uzbrojonych ludzi Pustyni. Wymachiwali swoją prostą bronią starając się zagrozić tobie i twojemu latającemu cudu. Larena wystrzeliła kilkukrotnie kładąc trupem obecnych tam kosmitów.
    -Szukajmy kolejnych grup. – powiedziała

    - Nie było to specjalnie skomplikowane...
    Mruknął, gdy wznosili się nad kupką martwych ciał Tuskenów. Wzniósł się trochę, by czujniki objęły większy obszar. Kolejną rzeczą, jaką zanotował sobie do kupienia, były sensory podczerwone, albo jakieś inne pozwalające widzieć nie tylko w nocy, ale i w trudnych warunkach.
    - Tylko ciekawe, dlaczego ludzie pustyni pracują dla obcych...
    Zastanawiał się na głos, gdy zauważył kolejną grupę i obniżył pułap, nacierając na nich, by prócz siły ognia wywrzeć na nich nacisk psychologiczny.
    - Szykuj broń!

    -Się robi - mruknęła strzelając raz za razem. Larena wyglądała jak osoba, która gra w kiepską grę komputerową i wychyla się zgodnie z ruchami postaci.
    Ludzie pustyni starali się uskoczyć w bok, kiedy szarżowałeś na nich pojazdem. Cześć padła twarzą na piasek, część odrzuciły wiązki miotane przez działka blasterowe. Już miałeś zamiar wykonać kolejny manewr, kiedy nagle usłyszałeś huk, a statkiem zarzuciło. Po chwili udało ci się twardo wylądować statkiem. Najwidoczniej któryś ze strzelców na dachu, musiał walnąć w statek. Przynajmniej na zewnątrz nie było żadnych Tuskenów...

    - Zabiję, kurwa, zabiję...
    Cedził przez zaciśnięte zęby próbując posadzić statek na ziemi. Na szczęście udało się nawet rozłożyć podwozie, więc nie będzie dodatkowych rzeczy do naprawy rano. Przynajmniej na razie. Zwijał się, jak w ukropie odpalając systemy disgnostyczne, jak i te zapasowe, będące teraz chyba jedyną nadzieją, by stąd odlecieć. O ile one nie nawaliły i Larena nie dopuści nikogo do statku.
    - Trzymaj ich na dystans, działko ma pełen kąt obrotu. Tylko nie odstrzel mi podwozia...
    Słowa wyleciały z jego ust, jak z karabinu. Chyba nigdy wcześniej dziewczyna nie widziała go aż tak zdenerwowanego, zestresowanego i zwijającego się jednocześnie. Palce z prędkością błyskawicy latały od kolejnych przełączników, do kokpitu, to znowu do systemów sterowania.
    - Od tego zależą nasze tyłki... jeśli będzie trzeba, to zagryź ich nawet zębami...
    Spojrzał na nią przelotnie, a ona w tym momencie uświadomiła sobie, że Desil wcale nie żartował, ba był wręcz *śmiertelnie* poważny.

    Larena też nie miała zamiaru żartować. Sprawa była zbyt poważna, żeby na jej twarzy pojawił się chociaż niewielki uśmiech. Kiwnęła tylko głową, wypełniając kolejne polecenia. Strzelała z działka w stronę niedobitków Ludzi Pustyni... A wtedy rozległ się kolejny huk i kolejna wiązka działka blasterowego trafiła w kadłub. Nie mieliście najmniejszych złudzeń. Strzelali do was najemnicy z magazynu.
    -Chyba stwierdzili, że przywłaszczą sobie naszą działkę. Witamy na Tatooine. Noż jasna cholera! Musimy się stąd ruszyć zanim nie unieruchomią nas całkowicie.- Spojrzała na minę Desila i od razu zamilkła, obracając działko w stronę dachu. Oddała kilka strzałów, tamci odpowiedzieli ogniem...
    Statek zaczął się trząść - najwidoczniej nie uszkodzono najważniejszych części. Przynajmniej tak ci się wydawało. Zaczął się powoli unosić, chociaż sterowanie nim stało się toporniejsze i cięższe.
    Kailen
    Kailen


    Liczba postów : 148
    Join date : 03/06/2009

    Karta Postaci
    Imie i Nazwisko:: Kailen Saar
    Rasa: Catharianin
    Poziom: 1

    Za garść dolarów [misja] Empty Re: Za garść dolarów [misja]

    Pisanie by Kailen Sob Lut 13 2010, 00:13

    - Przynajmniej tyle...

    Mruknął pd nosem siłując się z najwyraźniej uszkodzonym systemem sterowania. Trzeba go będzie napracić na miejscu, bo nadprzestrzenna podróż z niesprawnymi sterami, to prawie, jak podróż z wyłączonymi zabezpieczeniami przed zderzeniem się z masą cienia.

    - Ogień zaporowy w dach!

    Wydał Larenie głośne i zdecydowane polecenie, samemu kierując statek właśnie w stronę dachu, ustawiając jednocześnie automatyczną sekwencję lądowania na nim. Nie miał najmniejszego zamiaru powierzać Larenie sterów, gdy będą blisko miał zamiar osobiście zająć się nowymi napastnikami. Oby tylko tarcze magazynu wytrzymały- ich zleceniodawcy raczej nie ucieszyliby się, gdyby towary trzymane wewnątrz zostały przysypane kilkoma tonami gruzu z zawalonego stropu.
    Gdy byli już dość blisko celu kazał dziewczynie kontynuować ostrzał uruchamiając wcześniej przygotowany manewr automatycznego lądowania i otwierając trap. Doskoczył do niego błyskawicznie, położył się na podłodze i wykorzystując okular noktowizora przyczepiony do karabinu, jako lunetę zaczął oddawać krótkie serie w stronę słoniowatego i jego partnerki.

    Larena spojrzała z chciwością w stroną sterów, ale jednak zrezygnowała dalej kontynuując obstrzał. Statek kolebiąc się wylądował na twardej powierzchni dachu. Trochę tobą zarzuciło przez co wymierzony w słoniowatego strzał poleciał w powietrze. Kobieta, którą uważałeś za przeciwniczkę machała rozpaczliwie rękami pragnąc chyba udowodnić, że ona nie strzelała. Tymczasem słoniowaty używając broni blasterowej wychylił się zza osłony, celując już nie w statek ale w ciebie. Jego trzy pierwsze strzały chybiły, czwarty jednak trafił w mechaniczne ramię. Chyba znowu będziesz musiał je naprawić.
    Po chwili usłyszałeś głośny strzał zza swoich pleców. Larena celowała w słoniowatego ze swojego pistoletu.
    -Poddaj się kurduplu. I tak już po tobie! - krzyknęła szukając jakiejkolwiek osłony.

    - Będziesz cierpiał...

    Wysyczał przez zaciśnięte zęby. W takich właśnie momentach cieszył się, że w tym ramieniu nie posiadał niczego, co symulowało układ nerwowy. Trafiona ręka została na szczęście tylko zablokowana. Zablokowana, jeśli chodzi o jej ruchliwość, bo wewnątrz przynajmniej część wyposażenia została doszczętnie spalona. W tych warunkach jednak aż tak bardzo to nie przeszkadzało. Jako, że Desil leżał, ramię działało teraz po prostu, jak podpórka pod karabin stacjonarny, zapewniając nawet większą precyzję strzału- sprawną ręką można było przypadkiem poruszyć. Wycelował więc w słoniowatego, który na swoje nieszczęście nie miał tam zbyt wiele osłon. Wbrew swoim wcześniejszym zapewnieniom celował w głowę, by jak najszybciej go zabić i wyeliminować z rozgrywki. Kobietą zajmą się później, choć niewykluczone, że i ona swoje odcierpi.

    Pierwszy strzał był niezwykle celny. Wiązka energii trafiła w czoło słoniowatej istoty. Obcy upadł na ziemię , bez krzyku, ani słowa. Czysta, szybka robota - jak na snajpera przystało. Twoim zdaniem jednak zginął zbyt szybko i prawie bezboleśnie. Niebieskawa posoka rozlała się po dachu.
    -On zwariował - krzyczała kosmitka jakby całkowicie oszalała. Zaczął strzelać bez powodu! Krzyczałam żeby przestał, ale on tylko rechotał, w tym swoim dziwnym języku. Chyba stwierdził, że zgarnie wasze pieniądze.- Kobieta zaczęła zbliżać się do trapu, coraz szybciej i szybciej... I wtedy usłyszałeś strzał. Widziałeś jak kosmitka pada na ziemię. Dopiero wtedy dostrzegłeś pistolet w jej ręce. Twi'lekanka przyklękła, sycząc z bólu. kosmitka najwyraźniej trafiła ją w ramię. Gdyby Larena nie strzeliła pierwsza, skończyłoby się to źle dla niej.

    - No, to z konkurencji by było na tyle. Niezły strzał swoją drogą.

    Powiedział wstając z podłogi i ruszając w stronę dwójki zabitych. Gdy mijał kobietę, dla pewności strzelił jej drugi raz w głowę. Lepiej, by nie czekała ich kolejna niespodzianka z jej strony, bo nigdy nie można być niedostatecznie martwym. To samo zrobił ze słoniowatym, autentycznie żałując, że nie udało mu się zadać trochę więcej cierpienia temu... temu... Nawet słów Desilowi brakowało. Kto by pomyślał, że taka pierdoła może się na takie coś zdobyć. Gdy tylko zajął się do końca druga parą najemników podszedł w kuckach do krawędzi dachu, rozglądając się za pomocą "lunety" przy karabinie, czy nie nadchodzi kolejna fala Tuskenów, albo i Huttów, bo tych jeszcze jak na razie nie było. Jednocześnie starał się policzyć spędzone tu dni, by wiedzieć mniej więcej, jak długo będą musieli samotnie trzymać tu straż.

    -Dzięki... - syknęła siedząc w tym samym miejscu i patrząc na przestrzeloną rękę. Bolała jak jasna choler i dziewczyna z trudem zaciskała zęby.
    Dookoła panowała cisza i spokój. Wyglądało, jakby dopiero co tu przylecieli. No może na ziemi leżało więcej ciał. Nie widziałeś ani jednego żywego Tuskena w obszarze kilku mil. Licząc dni, przyszło ci do głowy, że to już szósty dzień. Wyglądało na to, że statek towarowy miał dojechać tu już nazajutrz. Mogłeś, a raczej musiałeś zająć się naprawą statku i ramienia, na wypadek gdyby i tamci chcieli wam urządzić małą niespodziankę.
    Twi'lekanka podniosła się z miejsca, zauważyłeś że idzie w kierunku wejścia do magazynu.
    -Pieprzyć zakaz wstępu. Muszę sprawdzić, za co o mały włos nie oddaliśmy życia...

    Skoro zagrożenia z zewnątrz już nie było, Desil mógł spokojnie zabrać się za przeszukanie ciał zabitej przez nich dwójki. Zabrał ich broń, pieniądze, no i co bardziej kosztowne rzeczy, a także te, które po prostu mogły mu się przydać. Nie spodziewał się, że będzie tego jakoś zatrważająco dużo, ale czasem przy takich okazjach można trafić na całkiem ciekaw niespodzianki. Gdy tylko skończył plądrowanie zwłok, zabrał to wszystko, co znalazł na statek i zabezpieczył go gasząc silniki, zakładając hasła na komputery i zamykając i blokując trap dołączył do Lareny na dole, trzymając karabin cały czas w pogotowiu, przynajmniej na tyle, na ile pozwalała mu na to mechaniczna ręka zwisająca wzdłuż ciała.

    Jeśli chodzi o ciała nie znalazłeś nic ciekawego. Kilka prostych kart, na których było po kilkanaście kredytów. Kobieta miała przy sobie dwa pierścionki i prosty łańcuszek - nic wielkiego i drogocennego. Broń oboje mieli prostą, blasterową, bez znacznych modyfikacji czy ulepszeń. W kieszeni kobiety znalazłeś niewielki datapad, na którym znalazło się kilka ciekawych informacji. Ci którzy was zatrudnili, jak się okazało sami byli niewolnikami i kazali się was pozbyć. Zapewne zabiliby z chęcią słoniowatego i kosmitkę, byleby tylko zyskać jak najwięcej.
    Włam do magazynu poszedł szybko i sprawnie. Kiedy tylko weszliście do środka, waszym oczom ukazały się beczki z jakimiś drobnymi częściami, a nawet niewielki pudełeczka z igiełkami śmierci. Oprócz tego alkohol wszelakiego rodzaju i kilka nieaktywnych robotów. Całkiem niezła fortunka...

    Desil schodząc na dół aż zacmokał z wrażenia, gdy zobaczył to wszystko. Gdyby udało im się chociaż część z tego wywieźć możnaby zarobić na tym niezła kasę. Oby tylko nie skończyło się tak, jak ostatnio z udziałem Lareny, ale o to już się zadba. Przeszedł się między tym wszystkim dokładniej przyglądając się droidom, po czym rzucił dziewczynie cyfronotes.
    - Zacznij ładować to na statek, zaczynając od robotów i tych drugów. Ja idę zadbać o to, by było czym odlecieć.
    Powiedział odwracając się i ruszając w stronę schodów. Wierzył, chociaż trochę głupio, w to, że Larena przeczytawszy zawartość datapadu zrozumie to wszystko i nie będzie zadawała sterty głupich pytań. Gdy tylko dotarł do swojego statku zabrał się na prowizoryczną naprawę ramienia na tyle, by można było go użyć w doprowadzeniu statku do stanu używalności. Czyli na szybko i na razie byle jak- gdy będzie bezpieczny, zajmie się nim, jak należy. Gdy tylko było w miarę sprawne, wziął się za statek.

    Larena szybko spojrzała na notes, czytając informacje z dużym zaangażowaniem. Po chwili jednak wróciła na górę, najwidoczniej zapominając że miała cokolwiek ładować.
    -Masz może jakiś wózek? Jedną ręką nic nie wniosę. - powiedziała szczerze dalej uciskając sporą, wypaloną ranę na ramieniu. -Poza tym ty chyba też niczego nie udźwigniesz. Przynajmniej dopóki nie naprawisz ręki...
    Wróciła na dół, zabierając mniejsze i lżejsze rzeczy takie jak pudełeczka z igiełkami śmierci, czy niewielkie części do robotów. Magazyn dalej był pełen przedmiotów, których było zbyt dużo, aby zabrać całość ładunku. Trzeba było wybierać ... Po chwili rozległ się charakterystyczny dźwięk i na horyzoncie pojawiło się kilka statków, najwidoczniej najemnicy przylecieli wcześniej niż mieli, a może pomylili dni?

    - Oho, chyba mamy towarzystwo.

    Rzucił patrząc na horyzont. Co prawda, nie wiele tam widział, więcej słyszał z powodu panującej jeszcze nocy, ale kto inny mógłby to być? Ręka mniej więcej działa tak, jak przed uszkodzeniem, trochę towaru znalazło się na statku, części droidów tez, czyli nie było tak źle. Stanął na trapie ocierając pot z czoła i zastanawiając się, jak pozbyć się dziewczyny, jednocześnie samemu na tym nie tracąc.
    - Skocz jeszcze do magazynu, rzuć okiem, czy nic wartościowego nie przegapiliśmy. Ja odpalę już silniki, żeby nie tracić czasu.
    Powiedział do Lareny ruszając powoli w stronę kokpitu. Owszem, jak najbardziej miał zamiar uruchomić sekwencje startowe, ale nie miał najmniejszego zamiaru na nią czekać. Miał tylko nadzieję, że Twi'lekanka się na to nabierze, a ci, którzy właśnie lecieli zajmą się nią wystarczająco dobrze, by nie sprawiała już więcej kłopotów.

    Kiwnęła przecząco głową:
    -Wzięłam wszystkie najlżejsze rzeczy, które tam były. Nic więcej bym tu nie przytaszczyła... - powiedziała cicho, chyba się domyślając twojego planu. - Cóż, chyba przyda ci się ktoś do obsługi działka, prawda?
    Weszła pośpiesznie do kokpitu siadając na miejscu strzelca. -Powiedzmy, że pieniądze, które zyskamy na sprzedaży będą twoje.... I jesteśmy kwita?
    Kiedy tylko wystartowałeś, statki przeciwników podleciały prowadząc ostrzał.

    No tak, plan oczywiście się nie udał. Szkoda, bo wyrzucenie jej ze statku na orbicie raczej by się nie udało- rozszczelnienie statku to wyjątkowo głupi pomysł. Chyba, ze na przyszłość zainwestuje w śluzę, specjalnie na takie wypadki. Całkowicie też nie uwierzył w jej zapewnienia co do "podziału" zysków. Po prostu prędzej, czy później będzie musiał się jej pozbyć, w bardziej, lub mniej cywilizowany sposób. Jednak w tym, że przydać się może do obsługi działka miała jak najbardziej rację. Cóż, przynajmniej raz się do czegoś naprawdę przyda.
    Gdy tylko podniósł się z dachu od razu ostro poszedł w górę, mając zamiar wejść jak najszybciej na orbitę, a stamtąd tylko do strefy skoku. Co prawda, nie byli może na szlaku, ale wyjątkowo blisko niego, więc prawdopodobieństwo dobrego skoku było tu bardzo wysokie, jeśli nie praktycznie pewne. A później tylko gdzieś do światów środka, albo na Nar Shadda, gdzie upłynni się zdobyte rzeczy.

    Przed skokiem w nadświetlość musieliście uniknąć strzałów najemników. Bogom niech będą dzięki udało wam się wyjść bez szwanku. Chwilę potem udało wam się umknąć prześladowcom. Zgodnie z twoimi przypuszczeniami, skok się udał i mogliście polecieć zgodnie z planem na Nar Shadda. Paser powitał was z otwartymi ramionami i najwyraźniej ucieszył się widząc Larenę. Najwidoczniej to nie była ich pierwsza współpraca. Dziewczyna podała ci wszystkie pieniądze jakie dał wam paser. O dziwo nie było tego zbyt wiele.

    Wszystko udało się nadzwyczajnie dobrze. Najpierw gładka ucieczka (miał nadzieję, że nie będą ich ścigać), później sprzedanie drugów u pasera, którego też nie trzeba było długo szukać. Następnie przekazanie mu całej kwoty ze sprzedaży. Tego to już całkowicie nie spodziewał się po Larenie, chociaż nie był do końca przekonany, czy między nimi wszystko jest "kwita", tym bardziej, że po opłaceniu części zamiennych i naprawy statku wiele z tego nie pozostanie. No, ale przynajmniej miał nowe, mechaniczne zabawki. Może nawet będzie w nich jakieś nowe ramię od droida, które później można ciekawie przerobić? Trzeba będzie sprawdzić. Tak więc, jak tylko opuścił pasera, szybkim krokiem udał się na swój statek. Co prawda, księżyc ten zapewniał wysoką anonimowość, można było na nim sporo kupić, sporo sprzedać, ale lepiej było nie zostawiać statku zbyt długo w jednym miejscu, bez opieki.

    Kiedy tylko poszedł, Larena dostała od Pasera swoją część udziało.
    -Kiedyś doprowadzisz mnie do zawału dziewczyno. - mruknął -Z roku na rok znajdujesz sobie gorszych współpracowników. Kogo tu przyprowadzisz w przyszłym roku? Tuskena?
    -Jakbyś zgadł. Do zobaczenia następnym razem - uśmiechnęła się pod nosem, udając się w stronę statku. Po drodze kupiła dużą butelkę soku z Jumy. Weszła do środka, zostawiając trunek z karteczką "Dobrze się współpracowało, Do zobaczenia kiedyś tam"
    Kailen
    Kailen


    Liczba postów : 148
    Join date : 03/06/2009

    Karta Postaci
    Imie i Nazwisko:: Kailen Saar
    Rasa: Catharianin
    Poziom: 1

    Za garść dolarów [misja] Empty Re: Za garść dolarów [misja]

    Pisanie by Kailen Sob Lut 13 2010, 12:49

    MISJA ZAKOŃCZONA!
    +300 pkt XP, (w sumie 600 pkt doświadczenia)
    Umiejętności:
    Wiedza elektronika + 15 % podstawowy
    Elektronika ogólna + 30 % podstawowy
    Pilotaż myśliwców +30% podstawowy
    Budowa robotów +20 % podstawowy

    Sponsored content


    Za garść dolarów [misja] Empty Re: Za garść dolarów [misja]

    Pisanie by Sponsored content


      Obecny czas to Pon Kwi 29 2024, 11:27